2013/03/11
Rumieniąc się nad słowami.
Na początek powiem, że de gustibus non est disputandum, więc za wybór lektury mnie nie oceniajcie xD
Jest to bardzo popularna ostatnio seria, poczytna wśród młodzieży i nie tylko. Sama zabrałam się za nią dzięki perswazji moich kochanych koleżanek z klasy, które dosłownie nie pozwoliły mi sięgnąć po coś innego.
"Pięćdziesiąt odcieni" to seria składająca się z trzech książek: "Pięćdziesiąt twarzy Greya", "Ciemniejsza strona Greya" oraz "Nowe oblicze Greya".
Główną bohaterką historii jest Anastazja (Ana) Steele, która całkiem przypadkiem zapoznaje dyrektora sporego przedsiębiorstwa, Christiana Greya. Pan Grey ma dość "specyficzne upodobania" i bardzo spodobała mu się panna Steele. W wielkim skrócie jest to opowieść o historii ich znajomości.
Seria ta, pomimo iż jest bestsellerem, nie cieszy się zbyt dużą sympatią. Byli tacy, od których usłyszałam, że książka jest świetna i zdecydowanie muszę ją przeczytać. Lecz niektórzy, pytani czy przeczytali tę pozycję, odpowiadali mi, że nie zrobią tego, ponieważ te książki czytają wszyscy, a oni nie chcą być tacy jak wszyscy. Takie odpowiedzi lekko mnie irytowały. No bo dlaczego miałabym odmówić sobie przeczytania całkiem ciekawej powieści tylko dlatego, że jest bardzo popularna? To tak jakbym na siłę nie słuchała Rihanny (podałam ją za przykład, ponieważ z tego co zauważyłam, ostatnio cieszy się sporą popularnością) tylko dlatego, że wszyscy inni też słuchają jej piosenek. A tak jest przecież dlatego, że są naprawdę dobre. Dlaczego więc, taką wymówkę bardzo często stosuje się w przypadku książek? Nie rozumiem. Osobiście wychodzę z założenia, że jeśli książkę czytają "wszyscy" to naprawdę znaczy, że ktoś komuś ją polecił bo mu się spodobała. I tej osobie tez się spodobała i także ją polecił. I tak dalej, i tak dalej, aż rozeszło się po świecie, ze warto ja czytać. Bo tak właśnie to działa, prawda? No chyba, że się mylę...
Wracając do tematu. Moje wrażenia po przeczytaniu? No cóż, byłam świadoma, że jest to dość, hmmm...., perwersyjna pozycja. Aczkolwiek sama historia, pomijając główne założenie powieści, to co jest pomiędzy wierszami (czyt. pomiędzy scenami seksu) jest ciekawe. Tak, uważam, że książka jest warta poświęconego jej czasu.
Przyznam się nawet, że pod koniec pierwszej części ryczałam jak głupia! Serio. Tym, którzy nie czytali, choć pewnie mało jest takich, nie będę wyjaśniać co takiego się wydarzyło. Prezczytajcie i sami się dowiedzcie. ;p
Serię E L James gorąco polecam, jednak. Tak mam jedno małe ale. Otóż, ta książka rzeczywiście jest zdecydowanie o seksie i może dogłębnie uświadomić czytelnika, jeśli chodzi o ten aspekt życia. Nie polecam poniżej 15 roku życia, żeby nie było.
I na koniec wskazówka: jeśli chcecie poznać losy głównej bohaterki do końca uzbrójcie się w cierpliwość i wytrwałość podczas odczytywania pikantnych, bardzo, bardzo często się pojawiających opisów jej łóżkowych( i nie tylko) przygód. No chyba, ze ktoś po tę książkę sięga tylko dla tych właśnie scen, nie oceniam xD
Podsumowójąc: Polecam, aczkolwiek nie każdemu ^^
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz