2015/07/25

Psychizacja krajobrazu.

Wiecie co to takiego psychizacja krajobrazu? To taki zabieg w literaturze i filmie, dzięki któremu można poprzez np. pogodę pokazać odczucia wewnętrzne bohatera. Po prostu dzikim zbiegiem okoliczności kiedy bohater jest smutny pada deszcz, a kiedy przydarza mu się coś miłego świeci śliczne słońce. Trochę to naciągane gdy się na to patrzy lub o tym czyta, ale to jest możliwie. O tak. Przekonałam się o tym dzisiaj.
Chciałam pojechać w jedno miejsce, ale nikomu nie pasowało więc stwierdziłam, że wybiorę sie sama- czemu nie?
Niestety, zaczął padać deszcz. Wyjeżdżając z domu miałam dziwne uczucie, że może coś pójść nie tak, ale jechałam dalej. Kiedy dojechałam na miejsce i wydałam dyche na parking okazało się, byłam zbyt roztrzepana, by dokładnie wszystko sprawdzić i okazało się, że pomyliłam lokalizację. Było już za późno i nie miało sensu szukanie tego miejsca, więc jedyne co mi pozostało to wrócić. W depresyjnym nastroju wracałam w strugach deszczu do pustego domu. Miałam mieć plany na popołudnie, ale też nie wypaliło. Siedziałam smutałam, a za oknem dalej deszcz. Kiedy nagle okazało się, że mogę spotkać się z koleżanką wieczorem i nie pozostaje mi perspektywa siedzenia samemu i oglądania niczego  telewizji, ucieszylam się oczywiście. I co wydarzyło się w tamtym momencie? Tak. Wyszło słońce! Normalnie nie wierzyłam w to co widzę. Głupie, ale prawdziwe. Czyli jednak ta psychizacja nie jest aż taka naciągania :-)
Moja rada na dziś -jeśli masz przeczucie SłUCHAJ SIĘ GO. Nie od parady nazywa się to szóstym zmysłem. On może Ci pomoc. ^^
Inaczej możesz wydać 10zł, zmarnować benzynę i 2godziny. Tak tylko mówię ;)

2015/07/11

Nie ma jak dobry "melanż".

Wiecie jak to jest, kiedy czyta się dobra książkę i wiesz, że jest późno, ale zostało ci tylko kilkadziesiąt stron do końca i nie ma w niej rozdziałów, żeby zmusić się do pałzy? Ja tak miałam wczoraj.
Wróciłam z pracy poźno, bo o 22. Byłam pewna, że momentalnie zasnę, ale tak jak to robiłam cały tydzień w wolnej chwili, sięgnęłam po książkę i zaczęłam czytać. Czas leciał, strony się przewijały, a ja wcale nie czułam zmęczenia. Potem moja mama poszła spać. W nocy wócił mój tata z pracy, a ja dalej czytałam, bo precież zostało mi kilka stronek. Nie powiem troszkę mi sie rozmazywał wzrok, ale jako tako spać mi się nie chciało. Dziwne trochę.
No więc dobrnęłam do końca i z uśmiechem( zakończenie bardzo mi się podobało) wstałam i spokojnie odłożyłam książkę na półkę. Wtedy podniosłam wzrok na okno dachowe. Na jasno niebieskie okno dachowe. Nie czarne, jasno niebieskie. Chwile mi to zabrało aby ogarnąć, że jest już jasno. Pobiegłam do zegarka i okazało się, że jest 4.23 rano! Zaśmiałam się na głos sama do siebie i udałam się do łazienki.
Nie czułam sie zmęczona, ale i tak postanowiłam położyć sie spać w końcu.
Z uśmiechem na twarzy, jak po badzo udanej całonocnej imprezie.
Czytając książkę można przenieść się w inne miejsce, z którego wcale nie ma się ochoty wracać. Cieszę się, że mam możliwosć tego doświadczyć kiedy tylko mam ochotę. I bardzo szczerze polecam :)