2015/02/20

Kierowca Bombowca

Jak miło jest znaleźć się w piekle i móc czekać w poczekalni :)

Byłam tam wczoraj, Dwie godziny na tyłku, na twardej ławce z sercem w gardle, bo moja najlepsza przyjaciółka zdawała na prawko. Mówię wam, jeśli myślicie, że kiedy sami zdajecie jest nerwowo, to weźcie czekajcie na kogoś innego ...
Jeszcze obok mnie usiadła jakaś mentalnie nie do końca zdrowa osoba. Przez całe 2 h (tak WORD miał dwie godz poślizgu, egzamin z 11 zdawało się po 13) gadała do siebie tak zestresowana, że myślałam, że zacznie płakać. Z początku tak tylko mamrotała, ale z każdą kolejną minutą coraz mniej się przejmowała i mówiła całkiem głośno. W pewnym momencie tak się o coś zapytała, że odruchowo odpowiedziałam "Słucham?", odwróciłam się do niej, a ona tempo wpatrzona w ekran. Aż mnie ciarki przeszły. Już kilka razy chciałam jej zwrócić uwagę, ale nie chciałam robić afery, myślałam, że sama przestanie. Ale tak się nie stało. Mogłoby się wydawać, że zależy jej bardzo na osobie, za którą czeka. Tyle, że jak już ta osoba zdawała manewry na placu, to moja niezdrowa sąsiadka zaczęła przeklinać i wyzywać dziewczynę o dup i innych nieporadnych. Modliłam się wtedy, żeby dziewczę już wyjechało albo lepiej nie zdało i niech obie idą ... Wiem, że nie ładnie z mojej strony... Ale w pewnym momencie zaczęło mi się udzielać!

W każdym bądź razie MOJE dziewczę wkroczyło do grona odpowiedzialnych dorosłych i nareszcie oszczędzę trochę na benie.
Brawo Mała :*

PS. Tak wiem, że to ja przynoszę szczęście ;*

2015/02/02

Hakuna Matata na autopilocie umarło.

Od wczoraj słońce zaczęło się trochę uśmiechać zza chmur. W momencie, w którym przebiło się przez zakurzone szyby sędziwego budynku mojego liceum uświadomiłam sobie, że od stycznia jestem właściwie na autopilocie. Przypomniałam sobie jak w pierwszej klasie nie miałam samochodu i czekałam na autobus czasem po 2h siedząc w restauracji przy kawie i czytałam książki. Brakuje mi tego spokoju, jaki panował wtedy w mojej głowie. Nie spieszyłam się. Teraz moim Bogiem jest matura, która jest bardzo srogim Bogiem i nie daje moim myślom spokoju. Nawet teraz. Słońce zachodzi, ja leże w łóżku i jedyne co zajmuje moją uwage to nastrojowa muzyka i mruczący mi do ucha kot. Ale coś psuje ten piękny obrazek. Dookoła mnie leżą książki i marszczą się z oburzenia, że ich nie czytam. Że nie ucze się na jeden sprawdzian, na kolejny, nie czytam lektury, nie powtarzam do matury z angielskiego, polskiego, historii, matematyka depcze mi po głowie.
Z pozoru jest to spokojne popołudnie, cisza, relax. Ale wewnątrz toczy się wojna sumienia i strachu.

Tęsknie za życiem zgodnie z filozofią bohaterów dzieciństwa. Hakuna Matata.

Hakuna Matata nie istneije w świecie dorosłych.

Hakuna Matata umarło.

Mówią, że kreatywny dorosły to dziecko, które nigdy nie dorosło.

Mam nadzieje, że po wakacjach moje dziecko zmartwychwstanie.

Że moja Hakuna Matata zmartwychwstanie.

I znowu życie będzie takie jakie być powinno.

Takie jakie sama sobie zaplanuje.