2013/12/15

Grüße aus Berlin!

Troche juz po czasie ale nie miałam wcześniej czasu opisać wyjazdu do Berlina, gdzie byłam w piątek 13 (buuuuu).

Jakoś od poniedziałku jestem chora i czułam sie lekko niewyraźnie ale, no nie mogłam tego przegapić ;)

Na samym początku udaliśmy się na Reichstag, czyli taką wysoką kopułę, szklaną gdzie dostaliśmy audiogajdy xD Za dużo to tam niezobaczyłam bo okna były zaparowane, ale fajnie sie spacerowało w kółko do góry, a potem  w dół ;) Atrakcją był też fakt, że odebrano mi frugo bo uznali, że jest niebezpieczną bronią... Na szczęście odzyskałam je przy wyjściu.

Potem było Muzeum Egipskie. Najbardziej jarał mnie fakt, że rozpoznawałam style kolumn przy wejściu. Taka tam historia rozszerzona..... heh.

Ta jest w porządku jońskim ^^

Ale najważniejszym punktem wycieczki był oczywiście Jarmark Świąteczny! Cóż mogę dodać... było śłodko :D


Bratwurst essen :) 

Kupiłam sobie jednego takiego pierrrniczka, mmmmm:)

Pyszne jabłko w czekoladzie, czyli jak sprytnie nabrać dzieci, że wcale nie jedzą zdrowego owocu tylko słodki deser xD

Prawie wypadły mi zęby ale było smaczne ;)

Top Model po prostu, Agata się uśmiecha, ale tak naprawde to przymarzła jej twarz, Ania jak zwykle wyszła najlepiej ze swoim bananem, a ja... cóż ja jak zwykle nie ogarnełam xD

Cały dzień nasza wycieczka tak jakby, no nie spieszyła sie specjalnie więc na ostatnie muzeum, Muzeum Techniki nie zostało zbyt wiele czasu. Ale wybraliśmy się do samego spectrum, gdzie mogliśmy pobawić sie fajnymi doświadczeniami huehuehueueh jak małe dzieci na placu zabaw ;) Na czym polegały poszczególne eksponaty tłumaczył nam bardzo miły pan, który starał się jak mógł mówić po angielsku byśmy go zrozumieli ;)
Najfajniejszą atrakcją był domek w którym miało się wrażenie, że sie człowiek obraca ale tak naprawde to obracało się wzystko inne. FIIIZYKA! Niestety, jestem człowiekiem z pechem i kiedy chciałam ustawić sie do kolejki by tam wejść jakiś nie fajny gościu powiedział coś po niemiecku i zmknał mi przed dzrwi przed nosem. No może nie drzwi, bo to była taśma, ale uczucie takie samo.

Dobra Magda, od jutra kończymy z tymi piernikami! :D

ale mam głupią twarz.... -.-


                                         
Ale faza...

Ostatnim przystnkiem był nie nazwany, ale duży pomnik ofiar holokaustu. Po tych wszystkich skandalach, o których opowiadała nam przewodniczka, bo ludzie nie wiedzą, że to pomnik to mogli by wreszcie postawiać jakiś znak, zę TO JEDNAK POMNIK. Nie rozumiem niktórych ludzi. Nie mniej jednak fajnie był się tam zgubić. No prawie xD


***

A tak jescze btw, odkryłam wczoraj na YouTube Bethany Mota, vlogerkę, która ma tak świetne pomysły na DIY, że nie mogę juz się doczkać żeby któryś wypróbować ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz