dłużej xD
Tak więc, po przerobieniu testów na ponad 90% postanowiłam zrobić coś pożytecznego dla ciała i iść pobiegać :D
Tsaaa, jak tylko się ubrałam i wyszłam na dwór okazało się że, co? Że pada DESZCZ! Takie ja mam szczęście -.-
Czekałam i czekałam, a padać nie przestawało, więc zrobiłam sobie deser lodowy ;p No prawie to samo co bieganie xD (tylko na odwrót ;3) No i kiedy zjadłam przestało padać(oczywiście!) więc z telefonem w ręce i słuchawkami w uszach poszłam... BIEGAĆ.
Sporą połowę dystansu hmm..., no... przemaszerowałam, ŻWAWO(!) bardzo ;) A właściwie to sobie tańczyłam w marszu bo endorfiny mi lekko zaczynały buzować i byłam na drodze sama z uwagi na to, że były to ścieżki między polami, a o godz 11 w piątek normalni ludzie pracują ;)
No i teraz po wątpliwym kilkuminutowym "biegu" xD, mrożących krew w żyłach wrzaskach pod zimnym prysznicem wracam do mojej zmory, której nazwa zaczyna się na NA a kończy na TO hehe
Jak juz wspomniałam wcześniej endorfiny mi buzują więc KOCHAM WAS WSZYSTKICH! I do zobaczenia ;)
A na koniec, całkiem od czapy. Oto zdjęcie zwariowanej, pozytywnie za...gietej(?) Słomki, którą kilka dni temu zakupiłam w szkolnym automacie wraz z widocznym na zdjęciu czekoladowym mleczkiem ;) Nie było tanie ale było warto! xD
PRY!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz