Odkąd pamiętam wychodzę z założenia, że czasem lepiej nie wiedzieć. Nadmierna wiedza w pewnych sytuacjach szkodzi, a im człowiek mniej zna scenariuszy, tym sumienie ma spokojniejsze. Jako przykład mogę podać sytuację, w której sama się znalazłam nie tak dawno temu. Pojechałam na wycieczkę do Paryża, ale w tym wypadku miejsce ma znikome znaczenie. Chodzi o to, że meldując się w hotelu z moją ekipą, ja wraz z kilkoma dziewczynami, weszłyśmy do windy. Było nas oczywiście za dużo, a nasze bagaże zbyt ciężkie, w związku z tym winda się oburzyła i nie chciała ruszyć. Ani w dół, ani w górę, a tym bardziej wypuścić nas, żebyśmy mogły pójść nieszczęsnymi schodami. Siedzimy więc tam takie zamknięte i czekamy. Oparłam się o ścianę, o siadaniu na podłodze nie było mowy -zbyt duży tłok. No pomyślałam, że po prostu zaraz nas jakiś francuski mechanik, czy kto inny wyswobodzi i nie przejęłam się zbytnio, no bo co? To pierwszy raz zatrzasnęłam się w windzie? W końcu co może się stać? Nie analizowałam żadnych czarnych scenariuszy ani sposobów brutalnej śmierci jaka może nas czekać. No po prostu o tym nie pomyślałam. Za to moje towarzyszki i owszem. Pierwsze co zauważyły to to, że znajdujemy się na pierwszym piętrze, a to oznacza, że pod nami jest piwnica! Aha! Zaraz spadniemy i nas zmiażdży albo połamiemy sobie kości! O Boże! Ratunku zginiemy! Przeanalizowałam sytuację, dość często pojawiającą się w horrorach i że spokojem wyjaśniłam im, że jest to mało prawdopodobne i na pewno za chwilkę ktoś nas stąd wyciągnie. Troszkę się uspokoiły ale jedna z nich nie dawała za wygraną. Analizowałam i kiedy tak mi wszystkie dookoła o tym straszyły, serio zaczęłam wierzyć. Jednak mój zdrowy rozsądek postanowił się bronić i kazał mi powiedzieć im by przestały panikować bo się nam tlen za chwilę skończy. Tak wiem, strasznie głupie z mojej strony, ale na swoją obronę dodam, że powiedziałam to lekko ironicznie. Na moje nieszczęście panikary uwierzyły i zaczęły, o ironio, panikować jeszcze bardziej...
Tak naprawdę nie minęło pełne pięć minut i byłyśmy na zewnątrz, a ja wymieniłam kpiący uśmieszek z panem z recepcji.
Pointa jest taka, że gdyby nie pomyślały w tym momencie o tak wielu krwawych końcach naszego położenia, uniknęłyby niepotrzebnych nerwów i postresowego bólu głowy. W moim przypadku zbawienna była błoga nieświadomość, ale blisko byłam poddaniu się tłumowi. Oczywiście są momenty kiedy take perspektywiczne myślenie się przydaje, ale czasem może po prostu zaszkodzić. Ja tylko o tym nie pomyślałam. Tak samo jak podczas czytania w serii Virginii C. Andrews. Nigdy bym nie wpadła na to, że można tak potraktować własne dzieci! Btw. Ludzie są okrutni.
Wracając jednak do początku, czasem naprawdę lepiej nie wiedzieć pewnych rzeczy. Tak, zgadzam się, że pewne wiadomości, jak już wspomniałam wcześniej, się przydają by przetrwać w tej dżungli zwanej życiem, ale serio? Po co mi wiadomość, że mam na rzęsach maleńkie robaczki, które pojawiają się od nadmiernego używania tuszu do rzęs ( co na szczęście mnie chyba nie dotyczy^^) albo, że na poduszkach żyją miliony roztoczy które sobie ze mną śpią każdej nocy? Są i dobre strony. Osoby z wisielczym humorem powiedzą, że przynajmniej nie będą czuli się tak bardzo samotni i za taki pozytywizm ich podziwiam. Jednak zdecydowana większość będzie bała się położyć głowę na poduszkę lub dotknąć oka.
Ja, osobiście staram się zapominać o takich fajnych życiowych faktach, którymi niektórzy złośliwi lubią innych raczyć. WOLĘ NIE WIEDZIEĆ. I taka już raczej pozostanę. xD
PS. Przepraszam, że się tym wszystkim z wami podzieliłam.
PPS. Zawsze możecie o tym zapomnieć -.^
PPPS. Polecam przeczytanie książki ^.^
PPPPS. Za dużo tych "PS"....
Dobranoc ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz