2014/07/09

50 odcieni pecha: plażowanie.

O tak. Nareszcie mam czas żeby wybrać się na plażę ze znajomymi. Aha. Czas miała jedna osoba. Od rana padał deszcz i grzmialo alee co tam! Jak tylko na moment wyszło słońce wpadałam na rower i jadę. Grzmoty nie nastrajały na opalanie, ale wybrałyśmy się na koktajl. Po wyjściu z kafejki zauważyłyśmy, że  lekko kropi.
*Spojrzenie na siebie.*
*dramatyczna pauza *
Wzruszenie ramion i jedziemy. Nieświadome nadchodzącego...
Dobra trochę się rozpaduje, poczekamy chwilę.
-Ale i tak zmokniemy.
-No doooobra.
Jedziemy dalej i im dalej jedziemy tym deszcz głośniej krzyczy NIE! Dalej nie!  Ale my i tak jedziemy:)
Wyobraźcie sobie taki widok:
Pada deszcz. Nie, nie pada- leje deszcz.
Dwie dziewczyny na rowerach. Przemoknięte do suchej nitki.
Ta pierwsza z zapadanymi okularami i mordem w oczach niestrudzenie pruje do przodu w poszukiwaniu schronienia.
A za nią śmiejąc się w głos jedzie ta druga. Śmieje się i machajac ręką krzyczy Jupiiii! Kocham deszcz latem! Love it!! Hahaha Ej buty mi przemokły:c Czekaj zdejme je bo się zniszczą ^^
Potraficie odgadnąć, która z nich to ja?:D
Kiedy znalazłyśmy schronienie deszcz ustał. Jakże by inaczej?!
Ale co tam. Przygoda! Nie, nie jestem zła na pogodę. No może trochę. Bo jak się nie ogarnie to nici z roboty w ten weekend. 
Bądzmy dobrej myśli ^^
Na koniec ogromne DZIĘKI!:* Dla kierowcy, którego ostatnio ciągle wykorzystuje. Odwdzięcze się jak zdam prawko :D
PS. Ostatnio(wczoraj) spontanicznie obejrzałm sobie mecz. Niestety, chyba przyniosłam Brazylii pecha :c Mam nadzieję, że dzisiejsza walka będzie bardziej wyrównana.
I, że od tej burzy nie wyłączną mi prądu!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz