Od czego by tu zacząć...?
Pozornie zwyczajna lekcja polskiego, rozmowy o kolorze nieba i dźwiękach mgły. Jedno słowo, niby zwyczajny środek stylistyczny - a wyjaśnił tak wiele.
Już jako dziecko zauważyłam, że kiedy myślę o dniach tygodnia układają mi się one w cegiełki, takie niepozorne kwadraciki, które widzę w głowie kiedy pomyslę np. poniedziałek. Poniedziałek zawsze był zielony. Nie wiem czy to ma jakiś głębszy sens. Moze dlatego, że poniedziałek to początek, a zieleń to kolor nadziei? W końcu każdy początek daje nam nową nadzieję. A może wymyśliłam to na poczekaniu:) Analogicznie wtorek-beżowy, środa- czerwona, czwartek zawsze był brązem, a piątek czernią. Weekend jest po prostu jasny. Wiem tyle, że niedziela jest bardziej kremowa od soboty. Litery także kojarzą mi się z kolorami. Nie wszystkie ale wiem na pewno, że A jest czerwone, S zielone, T jest czarne, G-coś z brązem, Ż jest takie jasne ale z ciemniejszą obwolutą, za to RZ jest całe granatowe.
Jako dziecko myślałam, że to normalne. Pamiętam, że opowiedziąłm o tym kiedys mamie. Zdziwiło mnie to, że ją zdziwiło to jak widzę takie rzeczy.
Dopiero jakoś w tym roku odważyłam się zwierzyć z tego koleżankom, by sprawdzić czy faktycznie nie jest to normalne. One także były zdziwione. Ale dopiero dzisiaj, na lekcji języka polskiego poznałam słowo SYNESTEZJA.
Synestezja to stan lub zdolność, w której doświadczenia jednego zmysłu
(np. wzroku) wywołują również doświadczenia charakterystyczne dla
innych zmysłów, na przykład odbieranie niskich dźwięków wywołuje
wrażenie miękkości, barwa niebieska odczuwana jest jako chłodna, obraz
litery lub cyfry budzi skojarzenia kolorystyczne itp.
Wygooglowałam to słowo raz jeszcze i okazało się, że to nie tylko środek stylistyczny łączący ze sobą w opisach dwa różne zmysły, ale także choroba psychiczna!
Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że istnieje choroba nazywana synestezją, którą definiuje się krótko, jako „pomieszanie
zmysłów”. Nie chodzi tu jednak wbrew pozorom o żadne szaleństwo czy
zaburzenia osobowości, ale o pomieszanie zmysłów, które pozwalają nam
smakować świat takim, jaki jest, czyli wzroku, słuchu,smaku, dotyku i powonienia.
Przykładowo człowiek, który patrzy na kolor niebieski – odczuwa chłód, wiele osób przypisuje sobie kolory do cyfr uważając np., że patrząc na liczbę 4 widzą kolor czerwony. Często też występuje zjawisko odczuwania smaku w połączeniu z kolorem, bądź odwrotnie. Zjawisko to towarzyszy
synestetykom już w dzieciństwie i trwa całe życie. Powszechnym jest
fakt, że długo nie zdają sobie oni sprawy ze swojej wyjątkowości czy
odmienności traktując swoje dodatkowe "zdolności" jako normalne
zjawisko.
W wyniku wieloletnich badań okazuje się, że synestezja w przeważającej
liczbie dotyka większej liczby kobiet, niż mężczyzn oraz osoby, które
mają zdolności twórcze i artystyczne. Można również ośmielić się na
stwierdzenie, że jest to przypadłość rodzinna.
Naukowcy długo
doszukiwali się przyczyn powstawania tej przypadłości. W wyniku tych
poszukiwań doczekaliśmy się dwóch teorii, z którym jednak mówi o tym, że
za pomieszanie zmysłów odpowiadają dodatkowe połączenia w mózgu, które
łączą obszary normalnie ze sobą nie połączone.
Druga teoria
opiera się na założeniu, że ilość połączeń synaptycznych jest taka sama,
a powodem mieszania się odbieranych doświadczeń jest zachwianie
równowagi pomiędzy hamowaniem i wyciszaniem docierających impulsów w
mózgu.*
Moja rada dziś dla was jest taka: chodźcie do szkoły, bo naprawdę można tam dowiedzieć się o sobie wielu ciekawych rzeczy:) Ja bardzo dziękuje Kazimierzowi Prezrwie-Tetmajerowi za wiersz Melodia mgieł nocnych i za to, że mój nauczyciel wprowadził go nam dzisiaj na języku polskim.
* na podstawie artykułu ze strony http://www.psychiczne.choroby.biz/Synestezja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz