2014/02/16

YOLO, jako odpowiedź na wszystko.

Jejku jaki leń!!! Ale dobra, daruje sobie, bo to mój drugi i ostatni dzień ferii w tym roku xD
 Ale cóż to? Asia nauczyła się jeździć na snowboardzie! Taki SWAGER! Moje umiejętności jak narazie oceniam na CZY z minusem, a z orczykiem nadal jestem na stopie wojennej (powoli się docieramy XD). Jednakże zważając na fakt, iż byłam na stoku 4 dni to i tak postęp jakiś zrobiłam! Zalicza się do tego mocno obite siedzenie i prawdopodomnie leciutko przestawiony bark... ale co tam! YOLO!!! <3

Ehh szkoda, że trzeba było się rozstać. Znów poznałam wielu wspaniałych ludzi i już tęsknie. Miło jednak wrócić do tzw. własnej rzeczywistości i przyjaciół, których też też ogromnie mi brakowało.  :*


Na koniec jedno z bardzo niewielu zdjęć tegorocznej zimy :)

A tak całkiem z innej beczki (no może z sąsiedniej piwnicy) zastanawiałam sie kiedyś... No bo ja bardzo lubie patrzeć. Zaraz? Kto nie lubi... Ale tak patrzeć i się przyglądać ludziom. Lubie uczucie bycia niezauważonej i się brzydko mówiąc gapić. Nie to, że jestem jakimś zboczeńcem, ale to tak jak na filmach pokazują zabiegi kamerą by lepiej pokazać postać, jej charakter i zachowania, tiki itp.
Otóż wracając do tematu. Zastanawiałam sie jak to wyglada kiedy ktoś mnie przyłapie na takiej kampie. I tutaj dochodzimy do prawdziwego sedna mojej dygresji. Poznałam w Grywałdzie osobę o niesamowicie onieśmielającym spojrzeniu. Za każdym razem gdy rozmawialiśmy, a nawet gdy stałam obok i ta osoba spojrzała się na mnie miałam ochotę schować się za firankę. Takie spojrzenie, własciwie zero mrugnięć. I to uczucie, że non stop mam coś na twarzy albo klauna w pudełku we włosach!  Nadal mam w głowie obraz tych ogromnych  oczu....

 YOLO! <3


PS. Dzięki za najlepszy Dzień Singla :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz