To nie był mój najnormalniejszy dzień. Rutyną tego nazwać nie mogę.
Dowiedziłałam się dzisiaj jak czują się bezdomni. Ale może zacznę od początku...Trwają próbne matury, co dla mnie oznacza dziwny plan, ale nie narzekam :) Od rana, z uwagi na fakt, że lekcje zaczynałam o 11.45, umówiłam się z dziewczynami na francuskie śniadanie do Don Giovanni. To nie jest aż tak istony fakt ale chciałam o tym wspomnieć, bo to śniadanie jest naprawdę extra! Polecam^^
Po dotarciu do szkoły zdałam sobie sprawdę, że nie mam kluczy, ale pożyczyłam od woźnego. Wydawałoby sie, że problem rozwiązany.
No... miałam 2h polskiego, a później miała być matematyka (nieszczególnie się na to cieszyłam xD) Jednak na początku lekcji wpadła pani dyrektor i skończyliśmy nosząc ławki maturzystom i w sali komputerowej, czyt-matematyki nie było. Miałam autobus równo z końcem lekcji. Zwolniłam sie z ostatnich 15 min. Niestety, w tej klasie nie słychać dzwonków. Tak się zasiedziałam oglądając z dziewczynami profile francuzek, które przyjadą do nas w kwietniu, że nie patrzyłam w ogóle na zegarek. O 15.01 Agata wychodziła i wtedy mnie strzeliło. AUTOBUS! Tak biegłam, że właściwie to leciałam ze schodów. Dotarłam 3 min przed czasem na przystanek, autobus przyjechał, kupiłam bilet, wsiadłam, usiadłam etc... niefaszneeee.
No i tak siedze. Autobus rusza. Pamiętacie ten"wydawałobysię, że rozwiazany problem"? No, nie był rozwiązany do końca. No, bo jeśli nie miałam klucza do szafki, to do domu także. Zadzwoniłam do mamy i powiedziała, że pewnie poczekam na nich pod domem z 15 min. Jaki miałam wybór? Dojechałam do domu położyłam torbę pod płotem i zaczęłam jeść ananasa. Potem ananas się skończył. Po 10 min zaczełam lekko cierpnąć. Postanowiłam zająć się moim Pou, ale w końcu zaczęły marznąć mi ręcce i musiałam założyć rękawiczki. Nałożyłam też kaptur i chowałam się przed ciekawskimi spojrzeniami mijających mnie sasiadów xD W międzyczasie przyszedł moj kot. Biegała w tę i spowrotem, by zakomunikowac mi coś w stylu "co tak siedzisz gupia!? Mi zimno chce jeść, dalej choć do domu, a nie tu siedzisz!" Ale ja siedzałam dalej, bo co miałam robić? ;P Po 25 min już nie czułam siedzenia i zaczynało mi byc zimno.
W końcu gdy zrobiło się ciemno, minęło 67 min i przyjechali moi rodzice, byłam przemarznięta na kość i czułam sie jakbym nie miała tyłka.
Z własnego doswiadczenia, ziomki moje, polecam nie zapominać kluczy. Bo jak bezdomny kiśić pod własną bramą przez godzinę to głupio. xD
Ale wiecie co najbardziej boli? Że przez ten czas obejrzłabym ze 3 odcinki How I met Your mother! Such a waste!
To zdjęcie z początku - nadal czuje się jak hipster ^^ |
Tutaj po godzinie mam zamiar krzyczeć: maaaamo! wróć, ja chcę ciepłej herbatki!!!! |
Nagrałam nawet filmik! No co? Nudziło mi się ... Widać na nim jak mój kotek jest poirytowany, że nie wpuszczam jej do domu xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz