2013/11/29

Ale... Jak to?!?!?

(Piszę tak trochę na szybko, lekko jeszcze pod wpływem emocji.)

Otóż, właśnie wróciłam z tzw. obczajania nowej restauracji w mieście xD
Zjadłam naleśnika z kurczakiem - był dobry i najadłam się, nie aż tak drogi...lecz! Restauracja ta nazywa siebie francuską. Nie uważam się za eksperta w dziedzinie kuchni francuskiej, ale mam teraz dział o jedzeniu na języku francuskim i chcąc nie chcąc coś tam o nim usłyszałam.

Może jednak zacznę od pozytywów.
Mimo iż jest położona w mało, myślę, uczęszczanej części miasta, to jest to ładna lokalizacja, widoczek na wodę itd. Wewnątrz, może nie poczułam się jak w Paryżu, ale jest miło, klimatycznie,ładnie, ogólnie bon. Poleciłabym na spokojną kawkę i ciastko.

Karta dań troooszkę mało czytelna i no... niezbyt urozmaicona. Rozumiem, że oni dopiero zaczynają, jesteśmy w małym mieście, a nie w stolicy ale no... niestety mam się do czego przyczepić.
Oczywiście nie spodziewałam się ślimaków czy foie gras, ale żeby nie serwowali CROISSANTÓW!!!?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!!?!??
(muszę tu dodać, że no ja mam na ich punkcie małego fioła, ale to jest mały szczegół.)
Francuska restauracja bez najTYPOWSZYCH francuskich rogalików, które przepraszam bardzo, można pyszne i świeże kupic w biedronce? Żałość bierze.
W sumie mogłam ich nie zauważyć, bo jak wspomniałam wcześniej karta nie jest zbyt przejrzysta, ale obejrzałam ją wzdłuż i wszerz ze cztery razy zanim ktoś do nas podszedł, więc już sama nie wiem.

Nie miałam tutaj zamiaru robić komuś złej reklamy, proszę tego nie brać do siebie. Mam już po prostu bardzo wygórowane wymagania jeśli chodzi o restauracje.

Szczerze polecam wypróbowanie samemu. Osobiście jednak daje jak dotąd, maksymalnie 4/10.



Omnomonmonmonomnom *.*

2013/11/20

Marchewki i IQ

Lubie jesć marchweki. Marchweki są fajne. Takie pomarańczowe i zdrowe... i fajnie chrupią ^^ Ale zaraz, ja nie o tym chciałam.

Jak ja nie lubie pisać interpretacji wieszy. To jest jak rozmowa z osobą, która ma IQ powyżej 250. Czuje sie po prostu głupia. Wiem, że ten wiersz zawsze będzie mądrzejszy ode mnie i cokolwiek nie wymyśle zaraz się wstydze swojej odpowiedzi. Bo wiem, że jestem głupsza od wiersza.

Różni ludzie piszą różne rzeczy, ale nie każdy od razu wpada na to, że ktoś tam kiedyś bedzie analizował każde jego słowo!
Może umówmy się, że skupimy się na uczuciach, co? Żeby tylko je przekazać i spokój. I wszyscy będą szczęśliwsi. I uczniowie, bo coś czuje, że nie tylko mnie mierzi pomysł interpretowania wierszy, a i nauczyciele mieliby więcej czasu dla siebie po pracy xD
Przekazujmy uczucia! I nie zastanawiajmy się czy to sie komuś przyda, czy to ma sens! Żyie nie ma konkretnego sensu i to jest w nim najpiękniesze soł DON'T WORRY, BE HAPPY. ^^

2013/11/18

Soł Artistik

Po szkole wpadłam w nieco melancholijny nastrój... Idąc mostem na drugą stronę Warty słuchałam sobie muzyki (Righteous Brothers - Unchained Melody) i rozmyślałam o tym i owym.Na jeszcze zielonym brzegu rzeki pasły się dwie krowy. Akurat w momencie gdy, jakby to nazwać, muzyka przybierała na sile (?) -nie znam się na słownictwie muzycznym  xD- bo zaczynał się refren spojrzałam w prawo i zobaczyłam stado, a właściwie tabun, gołębi wznoszących się w powietrze wraz ze słowami "OOOOoo, myyy loveee...". Krążyły nad krowami w tle rzeka i stare kamienice. Najbajeczniejszy krajobraz jaki widziałam w tym roku. Przeleciały nad moją głową w kierunku starej promenady. Kontem oka dostrzegłam stare latarnie i wiszące gdzieś kwiaty.

To było tak piękne, że miałam dosłownie łzy w oczach.
(a teraz zepsuje klimat)
W tym momencie pomyślałam, że podzielę się tym cudownym widokiem (w miare możliwości, bo wszystko zależy od wyobraźni czytelnika) na blogu i przypomniałam sobie, że nie odebrałam tableta od wuja i nie bd miała gdzie go napisać!
-Dzięki gołąbki-szepnęłam.

W końcu, piszę z komputera biurowego u mojej mamy w pracy, a po asusa wstąpię później :)

Ehhh, żałuje, że nie mam wystarczającego refleksu by zrobić zdjęcie :c

Gołąbki są fajowe ^^
Tylko srają kurde...
Ahaha! pewnie się zastanawiacie cóż to takiego hem? Otóż chciałam się pochwalić tym, co nie chodzą do naszego LO jaki cudny rekwizyt stworzyłyśmy na zaduszki ^^

Jest to drzewo z napisem ZADUSZKI MUZYCZNE,jeśli ktoś nie widzi xD

Pomysł Agata Wawrzynowicz
Wykonanie drzewa mój tatuś
Wykonanie literek Wiktoria Ojcieszak
A ogólnie sklecenie całości zespół dekoracyjny w składzie ja, Agata W, Magda Hałupka oraz Marianna Rozmiarek ;)

Samozachwyt grupowy :D

2013/11/17

Mokra robota

Właśnie wróciłam z zawodów pływackich, na których sędziowałam. Po raz pierwszy wyznaczono mnie do samodzielnego mierzenia czasu. Na początku były lekkie nerwy, bo to większa odpowiedzialność niż tylko siedzenie i patrzenie jak dzieciaki robią nawroty, ale po dzisiejszym dniu stwierdzam, że to o wiele łatwiejsza fucha. Poza tym, czas minął mi o wiele szybciej, bo miałam więcej do roboty xD

Jednym z dystansów w dniu dzisiejszym było 200m stylem grzbietowym. Był to mój niegdyś tzw. koronny dystans. Moja duma, a jednocześnie zmora. Za każdym razem byłam tak zdenerwowana, że miałam ochotę uciec z krzykiem. Kiedy płynęły dziewczęta usłyszałam z trybun jak ktoś dopinguje "dajesz Aśka, dziduj, szybciej Aśka!". Przypomniała mi się podstawówka i wpadłam w pewna melancholię... Przypomniał mi się mój stłumiony przez wodę w uszach dyszący oddech, walące w piersi serce podjudzane szumem trybun, kiedy sama startowałam na tych zawodach. Ehhh było i minęło. Nie zmieniła bym decyzji o wybraniu klasy pływackiej w podstawówce, choć tak naprawdę sama się na nią nie zdecydowałam xD

Do domu wróciłam cała mokra i zmęczona, ale co wypłata w kieszeni to wypłata w kieszeni, prawda? ^^

2013/11/15

Organization madness!

Ależ miałam  dzisiaj pracowity dzień.(właściwie to jeszcze sporo przede mną xD ) Chociaż, jak się szczęśliwie przytrafiło, nie miałam dzisiaj lekcji, w szkole musiałam się pojawić. Miałam misję - wywiad z katechetą Januszem na temat Zaduszek Muzycznych.
Przybyłam punktualnie, lekko zmarznięta, bo skuterem, wkroczyłam to mistycznej klasy nr 30 i zobaczyłam zbolałą minę mojego interlokutora. Był tak zabiegany w związku z przygotowaniami, że czekałam na niego 2 godziny! Co chwilę ktoś przychodził zapłacić, zapisać się, wypisać się, ktoś dzwonił... Takie przedsięwzięcie musi być trudne do zorganizowania.
Ale ja byłam cierpliwa i opłaciło się, bo mój rozmówca okazał się bardzo rozgadany i zebrałam potrzebne informacje, a nawet więcej.

Zostałam też wytypowana na dowodzącego grupą przygotowującą scenografię właśnie na Zaduszki (samozachwyt, ale lekki xD) i musiałam przydzielić zadania reszcie. Sama w sobotę wybieram się po gałęzie do lasu ^^.  Mamy na całe dekoracje w sumie 2 dni, a ja muszę jeszcze zredagować wywiad i sędziuję na zawodach pływackich, nie pomijając zajęć tanecznych w weekend. ;)
Zapowiada się bardzo pracowity tydzień, ale na szczęście mam mój szalony kalendarz ( no dobra bd miała jak mi go Agata odda bo bo go u niej zostawiłam...) i czuję się zorganizowana na maksa ;)
Najważniejsze to nie panikować. Na wszystko znajdzie się czas.

Jeszcze szykuję się impreza andrzejkowa i aż mnie nosi, nie mogę się doczekać.

Niniejszym więc życzę powodzenia sobie, reszcie dekoratorów i całemu mojemu otoczeniu bo nadchodzący tydzień będzie szalony ;)

PS. Czytam teraz właśnie najtragiczniejszą jak dotąd książkę. Wstawię recenzję jeśli dam psychicznie rade przeczytać ją do końca :D

2013/11/05

Upijanie się sztuką.


Jak widać na załączonym obrazku byłam dzisiaj upijać się sztuką w poznańskim Teatrze Polskim. Sam spektakl trudno opisać, bo to w końcu Mrożek ale ogólnie, jeśli dobrze odczytałam przekaz była to sztuka o tym, że dosłownie możemy być kim tylko zechcemy jeśli odpowiednio się ubierzemy. W tamtym świecie nie liczyło się kim jesteś, ale na kogo wyglądasz i co przerażające może nas to wszystkich czekać. Kostiumy były świetne, a sala bardzo przytulna, ogólnie na planie teatru szekspirowskiego, co mi zdecydowanie odpowiada bo nikt nie jest zbyt daleko by dobrze widzieć.
Z własnym strojem myślę, że tez się wpasowałam bo założyłam gorset. Tak gorset. Wyczaiłam go kiedyś za 10 zł i nie miałam okazji ubrać. Mój nie przystosowany organizm trochę się buntował podczas podróży. Dosłownie lekko odlatywałam ale przynajmniej się wyspałam xD Teraz staram się jak mogę odetchnąć pełną piersią i zrobić zadanie z polskiego ;)

Liczę, że dobra passa mnie nie opuści i znów, dość prędko, będę miała okazje pójść do teatru.

Wygląda na wygodne co? Uwierzcie na słowo, wcale nie jest xD