2015/11/29

Teatralne doznania.

Sobota minęła mi bardzo teatralnie.
 Z rana udałam się na wyprzedaż kostiumów do Teatru Muzycznego. Bardzo fajny pomysł jeśli spojrzeć na to przez pryzmat nadchodzącego karnawału. Osobiście uwielbiam przebierane imprezy, a nie każdy ma taką wyobraźnię i zdolności aby stworzyć coś samemu od zera. A nawet jeśli nie chcesz nic kupić, to kto by się oparł pokusie pogrzebania w teatralnych kostiumach, choćby tylko po to by sobie kilka po przymierzać :)
Nie nastawiałam się specjalnie na coś konkretnego, ale udało mi się zakupić nawet cały ciekawy kostium. Niestety nie wiem z jakiego jest przedstawienia.







Przymierzanie odbywało się w warunkach polowych czyli publicznie - czy się wstydzisz czy nie :)




Aby dopełnić teatralny dzień udałam się do CK Zamek na przedstawienie Studia Teatralne Próby "Bankiet" Witolda Gombrowicza. W samym zamku byłam dopiero drugi raz i cały czas się gubię, więc zajęło mi trochę czasu zanim znalazłam odpowiednia salę. Po serii labiryntów zobaczyłam grupkę ludzi więc zapytałam i okazało się, że trafiłam. Poczekałam jeszcze chwilę i kilka osób się ruszyło w kierunku wejścia, więc poszłam za nimi. Jeszcze trochę czekania - byłam jakoś w połowie kolejki, w każdym razie tak mi się wydawało. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam za sobą tłum. No można było się tego spodziewać, ponieważ na facebooku na wydarzeniu opcje wezmę udział zaznaczyło przeszło 170 osób, a i jeszcze ponad 200 było zainteresowanych. Kiedy w końcu nas wpuścili i zobaczyłam tę maluteńką sale zaczęłam się zastanawiać jakim cudem oni ich tu wszystkich pomieszczą? No właśnie nijak. Kiedy tak się zapełniło tak, że aktorowi zostało 20 cm sceny ktoś za to odpowiedzialny stanął w drzwiach i przeprosił ale niestety "nie wejdą państwo dzisiaj, zapraszamy w styczniu". Byłam w lekkim szoku jakie mam szczęście, bo nie tylko się dostałam, ale miałam jeszcze miejsce w pierwszym rzędzie :)
Sztuka lekko zagmatwana, ale spodziewałam się tego, to w końcu Gombrowicz. Kiedy wróciłam zapoznałam się bliżej z przesłaniem opowiadania i faktycznie aktorzy, w mojej opinii, świetnie je przekazali. W skrócie myślę, że pasowało to do przekonania, że kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się prawdą i tak w tym przypadku złe zachowania księcia tępo powtarzane przez dwór miały stać się dopuszczalne.
Jeśli ktoś z was był w nieszczęśliwej połowie, która nie weszła naprawdę polecam spróbować ponownie w styczniu, bo warto.

Ciekawy dzień,a tu jeszcze niespodzianka - kolejne przestawienie w tej samej sali. "Wielkie kazanie" Leszka Kołakowskiego. Monodram, w którym ksiądz wytykał zebranym wiernym (patrz:widownia), to, że oddają się szatanowi. Bardzo trafne spostrzeżenie moim zdaniem, gdyż faktycznie ludzie (nie mówię, że każdy) robią pobożne rzeczy nie dlatego, że tak trzeba, ale po to by ich Bóg po śmierci wiedział, że oni to robili i mieli u niego kolokwialnie mówiąc chody. Świetna gra aktorska moim zdaniem. Od samego początku ksiądz ten wydał mi się podejrzany choćby dlatego, że jego mowa ciała i "szalone oczka" nie pasowały do typowego obrazu klechy. Tak jak przypuszczałam nastąpił zwrot akcji i okazało się, że tak naprawdę był to diabeł. Powtarzał, że zło trzeba zwalczyć złem dlatego też on stał się zły, by pokonać diabła. Tutaj pojawia się błędne koło, ale autor dramatu odpowiada na to zdaniem, którego nie potrafię odnaleźć, ale chodziło o to, że należy w jednym dole stać aby ze sobą walczyć czy jakoś tak.  Diabelskie rozumowanie. Aczkolwiek sztuka również warta polecenia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz