2015/07/11

Nie ma jak dobry "melanż".

Wiecie jak to jest, kiedy czyta się dobra książkę i wiesz, że jest późno, ale zostało ci tylko kilkadziesiąt stron do końca i nie ma w niej rozdziałów, żeby zmusić się do pałzy? Ja tak miałam wczoraj.
Wróciłam z pracy poźno, bo o 22. Byłam pewna, że momentalnie zasnę, ale tak jak to robiłam cały tydzień w wolnej chwili, sięgnęłam po książkę i zaczęłam czytać. Czas leciał, strony się przewijały, a ja wcale nie czułam zmęczenia. Potem moja mama poszła spać. W nocy wócił mój tata z pracy, a ja dalej czytałam, bo precież zostało mi kilka stronek. Nie powiem troszkę mi sie rozmazywał wzrok, ale jako tako spać mi się nie chciało. Dziwne trochę.
No więc dobrnęłam do końca i z uśmiechem( zakończenie bardzo mi się podobało) wstałam i spokojnie odłożyłam książkę na półkę. Wtedy podniosłam wzrok na okno dachowe. Na jasno niebieskie okno dachowe. Nie czarne, jasno niebieskie. Chwile mi to zabrało aby ogarnąć, że jest już jasno. Pobiegłam do zegarka i okazało się, że jest 4.23 rano! Zaśmiałam się na głos sama do siebie i udałam się do łazienki.
Nie czułam sie zmęczona, ale i tak postanowiłam położyć sie spać w końcu.
Z uśmiechem na twarzy, jak po badzo udanej całonocnej imprezie.
Czytając książkę można przenieść się w inne miejsce, z którego wcale nie ma się ochoty wracać. Cieszę się, że mam możliwosć tego doświadczyć kiedy tylko mam ochotę. I bardzo szczerze polecam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz